Post-apocalyptic survival for dummiesAmiga games
1991 klasyczna gra na Commodore Amiga - symulatory
Jak mówi stara, wojskowa maksyma (no, a przynajmniej kilkudziesięcioletnia) lotnictwo i marynarka mogą zadawać ciosy, ale to siły lądowe zajmują tereny oczyszczone z przeciwników. Dlatego też w ślad za symatorami okrętów i samolotów musiały pójść symulatory czołgów. Twórcy nie rozpieszczali nas pod tym względem (w zasadzie poza Sherman M4 i M1 Tank Platoon nie przychodzi mi do głowy żaden inny tytuł), ale Team Yankee oraz jego kontynuacja Pacific Islands są chlubnymi wyjątkami. Szczerze mówiąc, to w przypadku obu tych gier trudno mówić o symulacji z prawdziwego zdarzenia, gdyż sterowanie samymi pojazdami sprowadza się do wskazania miejsca na mapie. Ale zacznijmy od podstaw. Team Yankee jest oddziałem składającym się z 4 plutonów, po 4 wozy bojowe w każdym, więc w sumie dysonujemy 16 pojazdami. Celowo nie użyłem słowa "czołgami", gdyż czołgi M1 Abrams stanowią jedynie część naszych sił, a uzupełniają je transportery M2 Bradley oraz M113 nie posiadające wielkokalibrowych dział, ale za to wyposażone w wyrzutnie rakiet. I tyle tytułem wstępu. Wystarczy rzut oka na ekrany gry, żeby się zorientować w szczegółach. Cele naszych misji są różne, ale zazwyczaj najważniejsze jest zniszczenie wszystkich pojazdów przeciwnika. Większość z nich jest słabiej opancerzona i uzbrojona od Abramsów, więc ich pociski muszą trafić kilka razy żeby zniszczyć nam czołg. Dysponujemy także takimi urządzeniami, jak generatory pozwalające na otoczenie wozów zasłoną dymną, a wtedy jedynie dzięki podczerwieni można je widzieć (mamy taką funkcję). Co jeszcze? Mógłbym jeszcze opowiadać długo i głośno o taktyce, wsparciu artyleryjskim, pomocnym celowniku laserowym, ale gra jest tak przejrzysta i prosta w obsłudze, że byłaby to po prostu strata czasu. Myślę, że niewielu jest ludzi nie znających Team Yankee, a jeżeli tacy wogóle istnieją, to naprawdę jest mi bardzo ich żal.
1
2
3
4
5